Jego autor, dziennikarz Volker Kreisl, bezpardonowo zaatakował polskiego skoczka. Wytykając mu jego styl bycia, nazwał do klaunem, wytykając mu i krytykując zachowanie po konkursie, a także wywiady z dziennikarzami. W swoim tekście Kreisl nie owija w bawełnę i pisze wprost, że jego zdaniem Piotr Żyła jest klaunem.

Bohater pierwszego odcinka "Podejrzanych polityków", podcastu Radia ZET i aplikacji newsowej Upday, jest „tylko” wicepremierem, długo był na aucie, w internecie długo wyśmiewano jego nieudolność, długo nie potrafił porozumieć się z Czechami ws. Elektrowni Turów, ale dziś to właśnie jego pozycja w rządzie jest najsilniejsza. Jacka Sasina nie osłabiła nawet dymisja jego człowieka, którego na cmentarzu niejednokrotnie spotykał prezes Jarosław Kaczyński. Partyjna niechęć do "premiera-bankstera", przekłada się wprost na rosnącą popularność Sasina w PiS. On sam spokojnie rozbudowuje wpływy, bo wie, że szef rządu na pewno nie będzie wymieniony do końca kadencji. Gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta – to przysłowie jak ulał pasuje do sytuacji w rządzie, w którym od dwóch lat trwa zimna wojna między premierem a ministrem sprawiedliwości Zbigniewem Ziobro. Według ustaleń dziś Jacek Sasin jest zupełnie samodzielny w swoich decyzjach, poprzez posady w spółkach skarbu państwa buduje pozycję w partii, a jego polityczne rekomendacje otwierają nawet drogę do objęcia człowieka Sasina uchodzi minister klimatu Anna Moskwa, czy były minister rozwoju Piotr Nowak, ale szeregi chętnych do pracy na jego rzecz rosną codziennie. W „Podejrzanych politykach” opowiadamy o kulisach walki o wpływy Zjednoczonej Prawicy i o tym, kto w polityce gra pierwsze Jacek Sasin długo był na aucie, bo blokował go Mariusz Kamiński, jako koordynator służb specjalnych. Ciążyć miały mu relacje z ludźmi związanymi ze SKOKiem Wołomin, ale - mówi Radosław Gruca, dziennikarz śledczy, współautor podcastu "Podejrzani Politycy" - Sasin nie ma dostępu do ucha prezesa. - On jest tego ucha protezą - dodaje dziennikarz i ujawnia, kto z obozu Zjednoczonej Prawicy zbudował polityczną relację na cmentarzu. fot. W naszym podcaście także o tym, dlaczego prezes czwarty raz w tym kwartale w tym roku puszcza plotkę o planowanych przedwczesnych wyborach, a politycy PiS próbują wmówić, że chce tego opozycja? Ile gorzkich słów jest w stanie przełknąć Zbigniew Ziobro, żeby utrzymać się na politycznej powierzchni, i czy ktoś poza ministrem sprawiedliwości może doprowadzić do rozpadu koalicji Zjednoczonej Prawicy?W naszym podcaście w dziale „Kontrowersja tygodnia" o tym, dlaczego marszałek senatu Tomasz Grodzki na polskim Twitterze przebił w trendach samego prezydenta Joe Bidena i po co w ogóle mu to było? Dwa najważniejsze polityczne wydarzenia ostatnich dni to przylot prezydenta USA Joe Bidena, a z drugiej ciche wiosenne porządku w Zjednoczonej Prawicy. Podglądamy, Co, kogo i po co wyrzucają z wozu Morawiecki z Kaczyńskim? Zastanawiamy się też kiedy słowo „dziadek” ziębi, a kiedy grzeje i ile znaczy w sekcji „Stan gry" – czyli kto najwięcej zarobił politycznie w ubiegłym tygodniu, a komu polityczne życie wystawia rachunki wyższe niż drożyzna na stacjach, sprawdzamy, czy prezydent Duda na stałe zmieni się z niegramotnego polityka i bohatera memów w męża stanu i stanie na czele politycznej siły, która byłaby na tyle mocna, by zakończyć epokę politycznego duopolu i partyjnego PO-PISu?Na koniec wisienka na torcie, czyli „Przegląd kadr”, w którym opowiadamy o podejrzeniach wobec Jacka Sasina, które kazały mu czekać na dni jego chwały oraz podejrzane relacje w ramach „dworu” Kaczyńskiego. Rozpoczynamy analizę, dlaczego ani premier Morawiecki, ani prezes Kaczyński nie są najbardziej wpływowymi politykami w Polsce w marcu 2022. O tym, jak sprawuje się rządy w naszym kraju, kto podejmuje decyzje i ile jest w tym wszystkim przypadku już w kolejnym odcinku "Podejrzanych polityków" w następny wtorek.

Kim jest słynny tropiciel trotylu? Cezary Gmyz w książce "Zawód: dziennikarz śledczy" opowiada o kulisach powstania jednego z najgłośniejszych tekstów dziennikarskich ostatnich lat, a także o kulisach swojej pracy.

W sierpniu i wrześniu 2020 r. Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, opublikował serię artykułów dotyczących Polskiego Związku Piłki Nożnej i jego prezesa Zbigniewa Bońka. Materiały (ukazały się na łamach „Gazety Polskiej” i „Gazety Polskiej Codziennie”) dotyczyły działalności zarabiającej miliony na współpracy z piłkarską federacją spółki SportFive kierowanej przez Andrzeja Placzyńskiego, byłego kapitana SB. Oprócz tego Nisztor ujawnił relacje PZPN ze spółką Mikrotel, należącą do brata i bratanka szefa związku. Za te publikacje Boniek pozwał gazety i dziennikarza do sądu. Artykuły Nisztora zabolały prezesa PZPN na tyle mocno, że zażądał on, by więcej o nim nie pisać. W związku z tym 27 sierpnia 2020 r. sędzia Rafał Wagner z I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie podjął decyzję o nałożeniu na dziennikarza... rocznego zakazu publikowania treści dotyczących Bońka. Nakazał mu również usunięcie tych już opublikowanych na portalu YouTube oraz Twitter. Sprawa cenzurowania dziennikarza odbiła się szerokim echem i ostatecznie ten wniosek został wycofany, a zakaz zdjęty. Pozostała kwestia sądowego procesu. Rozprawa w procesie Boniek kontra Nisztor odbędzie się w najbliższy poniedziałek 7 czerwca o godzinie w Sądzie Okręgowym w Warszawie. Jak się dowiedzieliśmy, sąd planuje przesłuchanie obu stron sporu. Transmisja z rozprawy jest planowana w Telewizji Republika. Prezes PZPN kontra dziennikarz "Gazety Polskiej" O to, czego konkretnie dotyczy sprawa, zapytaliśmy pełnomocnika pozwanego dziennikarza „Gazety Polskiej”. - Sprawa dotyczy kilku artykułów autorstwa pana redaktora Piotra Nisztora dotyczących PZPN i Zbigniewa Bońka. Na tle tych artykułów pan Zbigniew Boniek dochodzi naruszania swoich dóbr osobistych, twierdząc, że artykuły przedstawiają jego fałszywy obraz, przypisują mu zachowania, wypowiedzi, związki, których nie posiada. Na tym tle toczy się postępowanie. My, jako pełnomocnicy pana Piotra Nisztora, stoimy na stanowisku, że żadnego z dóbr osobistych pana Zbigniewa Bońka w tych artykułach nie naruszono – podkreśla w rozmowie z mecenas Hubert Kubik. Kubik dodaje, że cała tematyka zainteresowania redaktora Piotra Nisztora i jego artykułów dotyczy funkcji, jaką pełni pan Zbigniew Boniek w polskiej piłce, a nie tego kim jest prywatnie. Pełnomocnik Piotra Nisztora mówi nam też, że dziennikarz zachował wszelką staranność przy przygotowywaniu serii artykułów o prezesie Polskiego Związku Piłki Nożnej. - Pan Piotr dochował nie tylko szczególnej staranności, ale wręcz nadzwyczajnej staranności, bo docierał do wszystkich zainteresowanych osób, wszystkich zainteresowanych podmiotów. Próbował uzyskać informacje we wszelkich możliwych źródłach, zweryfikować to, czego się dowiedział z innych źródeł, także u pana Zbigniewa Bońka, w PZPN, u osób z rodziny pana Zbigniewa Bońka, których dotyczą też te artykuły – dodaje. Precyzując: dziennikarz nie uzyskał odpowiedzi od Bońka na pytania dotyczące najbardziej newralgicznych kwestii, np. relacji z Andrzejem Placzyńskim. Czy Zbigniew Boniek stawi się w sądzie? W poniedziałek Sąd Okręgowy w Warszawie przesłucha strony sporu. Piotr Nisztor zapowiada, że zjawi się w sądzie z wieloma pytaniami do Zbigniewa Bońka. Ale czy będzie miał okazję je zadać? - Nie wiemy, czy w ogóle pan Boniek się stawi, ma prawo nie przyjść na tę rozprawę i zrezygnować z zabrania głosu w charakterze strony powodowej – podkreśla mecenas Kubik. Wskazuje przy tym, że to sytuacja rzadko spotykana, bo to w interesie strony powodowej leży wykazanie, że określone informacje naruszają jej dobra osobiste. - Ewentualny brak obecności pana Bońka mógłby zostać różnie odczytany – dodaje. Pytany o to, czy powód (w tym przypadku Zbigniew Boniek) w postępowaniu cywilnym o ochronę dóbr osobistych jest zobowiązany mówić prawdę i odpowiadać na wszelkie pytania, mecenas Kubik wskazuje: Jest zobowiązany, natomiast nie pod rygorem odpowiedzialności karnej, co do zasady. Sąd będzie jednak oceniał dowód z zeznań Zbigniewa Bońka, jak każdy inny, pod względem wiarygodności - tego na ile zeznania powoda koreluje z innym zgromadzonym w sprawie materiałem dowodowym. Więcej o procesie Nisztor-Boniek przeczytasz w najbliższych dniach w portalu Źródło:
Udało się! Ukraiński dziennikarz śledczy zostaje w Polsce. Sąd: Ekstradycja niedopuszczalna. Sędzia: "Z prawdą często bywa tak, że na pierwszy rzut oka wydaje się nieprawdopodobna". Historię Maksyma Demidowa wielokrotnie podważano, robiła to też prokurator.
Opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 · aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Dział: Polityka Polityka opublikowano: 2012-03-10 22:24:18+01:00 aktualizacja: 2012-03-11 09:37:14+01:00 Fot. Dziennikarze śledczy Paweł Reszka oraz Michał Majewski są nowymi autorami tygodnika WPROST. Na łamach gazety zadebiutują w najbliższych numerach - informuje wydawca Reszka był korespondentem „Rzeczpospolitej” w Moskwie w latach 2003–2006, a następnie szefem działu śledczego „Dziennika”. Był wyróżniany nagrodami miesięcznika „Press” za reportaże i teksty śledcze. W 2005 r. otrzymał Nagrodę im. Dariusza Fikusa, a w 2010 r. wspólnie z Michałem Majewskim został uhonorowany Nagrodą im. A. Woyciechowskiego za cykl artykułów na temat katastrofy smoleńskiej. Publikacja dostępna na stronie:

Nazywam się Piotr Moskwa i prowadzę Polskie Media Niezależne, w tym serwis Infoekspres Polska www.infoekspres.pl Jestem autorem filmu pt. Kwestia wygnania Żydów z Polski i różnych innych tego typu filmów. Pozdrawiam, Piotr Moskwa My name is Piotr Moskwa and I run Polish Independent Media, including Infoekspres Polska website www.infoekspres.pl I am the author of the movie Fri The issue

Formuła programów telewizyjnych zakłada ich atrakcyjność, sensacyjność czy też dotarcie do możliwie szerokiego kręgu odbiorców. Nie może to jednak usprawiedliwiać wielokrotnego łamania prawa i wprowadzania w błąd funkcjonariuszy publicznych. Czytaj także: Tajemnica dziennikarska: co powinien wiedzieć redaktor naczelny Taka teza została zawarta w wyroku Sądu Okręgowego w Białymstoku w sprawie dziennikarza, który podczas prowokacji dziennikarskiej wcielił się w postać kubańskiego uchodźcy. Celem jego działania było przedstawienie rzeczywistych warunków panujących w ośrodkach dla cudzoziemców oraz poniżającego ich traktowania. Aby tam trafić, wykorzystał swe kubańskie pochodzenie, podał fałszywe dane personalne i nieprawdziwą historię przekroczenia granicy. W ocenie sądu obraz sytuacji w tych ośrodkach można było przedstawić w równie sensacyjny i poruszający sposób bez konieczności popełnienia czynów karalnych. Ponadto dziennikarz postawił się ponad prawem, przejął rolę organów ścigania, gdy w rzeczywistości – zdaniem sądu – nie było ku temu najmniejszych podstaw, gdyż właściwe organy państwa podjęły już wcześniej działania związane z sytuacją w ośrodkach dla cudzoziemców, a program nie doprowadził do uzyskania nowych informacji. W jednym z orzeczeń Europejski Trybunał Praw Człowieka, konstatując istotną rolę, jaką odgrywa prasa w demokratycznym społeczeństwie, podkreślił, że nie może to być przyzwoleniem na przekraczanie pewnych granic i zwolnieniem z obowiązku przestrzegania powszechnie obowiązujących przepisów prawa karnego. „Jak ustalili w wyniku prowokacji dziennikarskiej reporterzy śledczy(...)", „śledztwo dziennikarskie pozwoliło na ujawnienie(...)". Takie i podobne sformułowania stały się nieodzownym elementem współczesnej medialnej rzeczywistości. Dziennikarstwo śledcze jest szczególną dziedziną dziennikarstwa, której nie da się zamknąć w proste ramy definicji. Jego przedmiotem bywają najczęściej sprawy skomplikowane i wielowątkowe. Celem jest tu bowiem wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ten rodzaj dziennikarstwa najpełniej oddaje spełnianą przez media funkcję kontrolną. Ujawnianie patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego. Każde śledztwo dziennikarskie powinno cechować się obiektywizmem, co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Zgodnie z kodeksem etyki dziennikarskiej SDP „w zbieraniu materiałów nie wolno się posługiwać metodami sprzecznymi z prawem i nagannymi etycznie; wyjątkiem jest dziennikarstwo śledcze, tj. tropienie w imię dobra publicznego – za wiedzą i zgodą przełożonych –zbrodni, korupcji nadużycia władzy". Wypada tu wspomnieć o tzw. śledztwie wcieleniowym, w którym dziennikarz podejmuje wiele zaplanowanych działań polegających na posługiwaniu się różnymi technikami, w tym niejednokrotnie związanymi ze zmianą tożsamości czy też zawodu, które mają na celu uzyskanie informacji o badanym procederze. Dziennikarz stosujący prowokację stąpa po bardzo cienkiej linii, którą łatwo może przekroczyć, stając się sprawcą czynu zabronionego. Paleta przestępstw możliwych do popełnienia w trakcie prowokacji jest bogata. Jak się podkreśla w doktrynie, szczególnie niebezpieczne są metody prowokacji polegające na naruszeniu przez przedstawiciela prasy przepisów w celu zbadania funkcjonowania organów egzekwujących prawo, wykazania nieracjonalności regulacji prawnych lub zobrazowania łatwości popełnienia czynu zabronionego. Prowokacja dziennikarska jest niewątpliwie działaniem na granicy prawa, a nierzadko jego naruszeniem. W pierwszej kolejności należy wskazać, iż dziennikarz może być pociągnięty do odpowiedzialności karnej z art. 212 kodeksu karnego, gdy dopuści się zniesławienia, publikując zarówno własne ustalenia, jak i te, o których dowiedział się od prowadzących postępowanie karne. Istotne jest przy tym wykazanie, że podane wiadomości mogły osobę pomówioną poniżyć w opinii publicznej, czyli zarówno spowodować naganną ocenę w powszechnym odczuciu szerokiego, nieograniczonego kręgu osób, jak również narazić ją na utratę zaufania potrzebnego na danym stanowisku, w zawodzie lub rodzaju działalności. Inaczej niż przy zniesławieniu, znieważyć (art. 216 z kolei można tylko ściśle określoną osobę. W dziennikarskiej działalności śledczej do zniewag dochodzi znacznie rzadziej niż do pomówień, przy czym przestępstwo zniewagi może pozostawać w zbiegu z przestępstwem pomówienia. Będzie tak, gdy znieważenie łączy się z przekazaniem wiadomości poniżających inną osobę. Na przykład określenie kogoś mianem „oszust" nosi w sobie zarówno cechy zniewagi, jak i pomówienia. Zgodnie z art. 12 ust. 1 pkt 3 prawa prasowego dziennikarz jest zobowiązany dbać o poprawność języka i unikać wulgaryzmów. Jeżeli w materiale prasowym użyje pod czyimś adresem wulgaryzmu, może być oskarżony o znieważenie. Jak pokazuje rzeczywistość, dziennikarze śledczy narażeni są często na odpowiedzialność karną określoną w art. 241 – rozpowszechnianie publicznie wiadomości z postępowania przygotowawczego bez zgody prokuratora bądź z postępowania sądowego prowadzonego zgodnie z art. 360 kodeksu postępowania karnego z wyłączeniem jawności. W doktrynie wskazuje się, iż nie stanowi przestępstwa rozpowszechnianie wiadomości będących wprawdzie w polu zainteresowania organów prowadzących postępowanie karne, ale uzyskanych z innych, niezależnych źródeł, np. w wyniku prowadzonego na własną rękę śledztwa dziennikarskiego. Z kolei zgodnie art. 240 § 1 dziennikarz dopuści się zaniechania obowiązku zawiadomienia o przestępstwie, gdy mając wiarygodną wiadomość o karalnym przygotowaniu albo usiłowaniu lub dokonaniu czynu zabronionego wymienionego w tym przepisie, nie zawiadomi o tym niezwłocznie organu powołanego do ścigania przestępstw. Z omawianym problemem ściśle wiąże się możliwość popełnienia przez dziennikarzy śledczych przestępstwa poplecznictwa, którego znamiona określa art. 239 § 1 W zasadzie nic nie stoi na przeszkodzie, aby dziennikarz publikował ustalenia z własnego śledztwa, ale musi uważać, ponieważ w pewnych okolicznościach publikacja materiału prasowego może spłoszyć sprawców, umożliwić im zacieranie śladów przestępstwa, a nawet narażać świadka albo ofiarę na niebezpieczeństwo utraty zdrowia lub życia. Z podobną sytuacją mamy do czynienia, gdy dziennikarz w wyniku swoich działań ustali chociażby miejsce przebywania sprawcy przestępstwa. Trzymanie tej wiedzy w tajemnicy do czasu publikacji materiału prasowego może się przyczynić do jego ucieczki. Aby jednak można było postawić dziennikarzowi zarzut poplecznictwa, musi być wykazane, że miał on świadomość, iż swoim zachowaniem utrudnia bądź udaremnia postępowanie karne, a także pomaga w ten sposób sprawcy przestępstwa uniknąć odpowiedzialności karnej. Przy wytyczaniu granic śledztwa dziennikarskiego nie sposób pominąć regulacji zawartej w art. 236 przewidującej odpowiedzialność karną za zatajanie dowodów niewinności osoby podejrzanej. Celem tego przepisu jest zabezpieczenie przed ewentualnym skazaniem lub ukaraniem osoby niewinnej. Jeżeli zatem dziennikarz wejdzie w posiadanie informacji, z których wynika, że jakaś osoba nie dopuściła się określonego czynu zabronionego, a organ prowadzący postępowanie tego nie wie, musi bezwzględnie go o tym powiadomić. Niezwykle istotny pozostaje problem związany z wykorzystaniem przez dziennikarzy informacji uzyskanych przez inne osoby za pomocą nielegalnego podsłuchu. Kwestię tę reguluje art. 267 § 4 dotyczący odpowiedzialności karnej dziennikarzy wykorzystujących w swoich publikacjach zdobyte nielegalnie informacje, np. pochodzące z podsłuchu wykonanego przez osobę trzecią. Chodzi tutaj o ujawnianie nielegalnie uzyskanej informacji, bo takie działanie może nastąpić także poprzez ich opublikowanie lub podanie do wiadomości za pomocą środków masowego komunikowania. Czytaj także: Tajemnicę dziennikarską trzeba zastrzec Z kolei zakłócanie tzw. miru domowego może przybrać postać wdzierania się do cudzego domu, mieszkania, lokalu, pomieszczenia, na ogrodzony teren albo nieopuszczania takiego miejsca wbrew żądaniu uprawnionego. Chodzi tu nie tylko o przełamanie przeszkody fizycznej, lecz również woli osoby uprawnionej. Do naruszenia miru domowego może dojść także na terenie restauracji. Według Sądu Rejonowego w Zamościu: „Niezgodne z prawem zachowanie sprowadzało się do tego, że wbrew żądaniu osoby uprawnionej, tj. właściciela lokalu, dziennikarka nie opuściła go niezwłocznie. Sam pokrzywdzony przyczynił się do naruszenia, gdyż nie umieścił na zewnątrz budynku w sposób widoczny dla innych osób informacji o tym, że jest to impreza zamknięta, dla ściśle określonej grupy ludzi (...)". Dziennikarz w swojej działalności zawodowej może dopuścić się również czynów zawartych w kodeksie wykroczeń. Należy tu przede wszystkim wskazać na art. 61 mówiący o przywłaszczeniu stanowiska, tytułu lub stopnia, a zatem o posługiwaniu się nimi w taki sposób, że wywołuje to u osób trzecich przekonanie o faktycznym piastowaniu takiego stanowiska albo posiadaniu danego tytułu lub stopnia. Możliwe jest również wprowadzenie w błąd organu państwowego lub instytucji upoważnionej z mocy ustawy do legitymowania co do tożsamości własnej lub innej osoby albo co do swojego obywatelstwa, zawodu, miejsca zatrudnienia lub zamieszkania (art. 65 Chodzi tu o wszelkie sytuacje związane z podaniem – w zakresie ustawowo wskazanym – danych odmiennych od rzeczywistości. O wykroczeniu nie będzie można mówić, gdy zostaną podane osobie prywatnej albo organizacji społecznej nieprawdziwe informacje dotyczące tożsamości, obywatelstwa, miejsca zamieszkania, zatrudnienia, ponieważ podmioty te nie zostały ustawowo uprawnione do legitymowania. Należy zatem zauważyć, że dziennikarz nie jest i nie może zostać zwolniony z obowiązku przestrzegania prawa. Nie znajduje akceptacji zasada, że cel uświęca środki. Dziennikarzom powinna zatem towarzyszyć świadomość, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni, wręcz przeciwnie – są dość jasno wytyczone ramy prawne, których im przekroczyć nie wolno. Konkludując, należy stwierdzić, iż dziennikarstwo śledcze to bardzo trudny obszar aktywności zawodowej, jednakże bez niego wiele nieprawidłowości w życiu społecznym, a zwłaszcza działalności instytucji państwowych nie wyszłoby na jaw. Autor jest doktorem prawa, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie delegowanym do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury Ponad 15 lat wydawnictwo i serwis działa w Polsce. Dokładnie 5 stycznia 2023 roku weszliśmy w 25 rok, z których 10 wydawnictwo i serwis działał poza Polską. Realia wolności w Polsce są takie, że w Polsce takich mediów nie można było zrobić, aby na trwałe zaistniały. Infoekspres jest projektem.. Opublikowano: 2017-06-01 14:58:51+02:00 · aktualizacja: 2017-06-01 15:01:52+02:00 Dział: Smoleńsk Smoleńsk opublikowano: 2017-06-01 14:58:51+02:00 aktualizacja: 2017-06-01 15:01:52+02:00 autor: Fratria Co tam szokujące informacje o podmienionych ciałach i wrzucaniu szczątków ludzkich do jednego worka lub trumny! Dziennikarze TVN i TVN 24 zorganizowali medialną rozróbę na konferencji prasowej. Nie interesowały ich pytania o szokujące nieprawidłowości przedstawicieli rządu PO i PSL w Smoleńsku, nie pytali także o rosyjskie bestialstwo i bezczeszczenie zwłok ofiar smoleńskich. Najbardziej interesowało ich, że sekcje zwłok nie ujawniły… dowodów na wybuch na pokładzie TU–154. Chcieli też, by prokurator Marek Pasionek wytłumaczył swój udział w pracach sekcyjnych tuż po katastrofie smoleńskiej. Bardzo też byli ciekawi kiedy przed obliczem prokuratora staną Antonii Macierewicz i dr Berczyński. Przepychanka zaczyna się w 31 minucie nagrania Dlaczego nie alarmował pan o tych informacjach już 13 kwietnia, gdy był pan w Moskwie? – dopytywał reporter TVN. Prokurator Pasionek spokojnym tonem przypomniał, że tematem konferencji są ustalenia polskich sekcji zwłok i odpowiedział: Co konferencja prasowa, na którą zapraszam, to regularnie mnie o to pytacie. W stanie faktycznych nie zmieniło się nic. Byłem z 13 na 14 kwietnia w Moskwie, nie informowałem o nieprawidłowościach, bo sekcje były zakończone. Zostałem poinformowany przez prokuratorów, że sekcje zostały przeprowadzone bez ich udziału. – kolejny już raz tłumaczył Pasionek. Jeśli chciałby pan sięgnąć po bardziej precyzyjne dane, to pan spojrzy do archiwum, na każdej konferencji w sposób wyczerpujący odpowiadałem na te pytania . – dodał prokurator. Dziennikarze z Wiertniczej nie chcieli jednak pytać o wyniki sekcji zwłok i ekshumacji i pytali o kwestie ustaleń podkomisji smoleńskiej. Za wszelką cenę chcieli uzyskać odpowiedź, czy na pokładzie doszło do wybuchu. Prokurator odpowiedział, że konferencja dotyczy ekshumacji i sekcji zwłok. Reporterzy TVN chcieli też dowiedzieć się dlaczego nie został jeszcze przesłuchany w sprawie Antoni Macierewicz i dr Berczyński. Prosimy o szacunek dla ofiar katastrofy smoleńskiej i zadawanie pytań tylko w tym temacie. – apelowała rzecznik prasowa Prokuratury Krajowej. Zdenerwowani dziennikarze z TVN odpuścili dopiero, gdy tę przepychankę stanowczo przerwała rzecznik Prokuratury Krajowej. Dla mediów związanych z opozycją sprawy sekcji i bałaganiarstwa przedstawicieli rządu Donalda Tuska nie są istotne. Najważniejsze, by narrację smoleńską przestawić na inne tory - bezpieczne dla obecnej opozycji. WB Publikacja dostępna na stronie:
Dziennikarz śledczy na Fakt24.pl. Sprawdź najnowsze i najciekawsze materiały przygotowane przez redakcję w dziale Dziennikarz śledczy. Dołącz, subskrybuj. Bądź na bieżąco!
– Marek Koźmiński nie poszedł w ślady Zbigniewa Bońka i odpowiedział szczegółowo na 49 pytań. Gdy zapytałem go o to, jak to możliwe, że serce jego biznesów dokonało tak spektakularnego bankructwa, on stwierdził, że to przez kryzys ekonomiczny, który wówczas nastąpił poważnie uderzył w sektor nieruchomościowy. Stąd problemy z płynnością i brakiem środków na spłatę zaciąganych kredytów – powiedział w programie „Śledczym Okiem” Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej” i wymienił nazwiska najpoważniejszych kandydatów. W sierpniu odbędą się wybory prezesa Polskiego Związku Piłki Nożnej (PZPN). W wyścigu nie wystartuje Zbigniew Boniek, który na czele piłkarskiej centrali stoi od jesieni 2012 r. Prawo zakazuje mu bowiem ubiegać się po raz trzeci o fotel szefa związku. – Namaścił on na swojego następcę Marka Koźmińskiego, wiceprezesa PZPN – powiedział w programie „Śledczym Okiem” (emitowanym na kanale Nisztor TV na YouTubie) Piotr Nisztor, dziennikarz śledczy „Gazety Polskiej”, który wziął pod lupę prowadzone przez niego od lat interesy. – Sercem imperium biznesowego Koźmińskiego przez lata była spółka Eurostar Real Estate – mówi Nisztor, który sprawę opisał w ostatniej „Gazecie Polskiej” („Kto po Bońku. Koźmiński i jego teść z SB?”). Postępowanie trwa – Firma ta zajmowała się skupowaniem gruntów w różnych miejscach w Polsce, głównie w dużych miastach, a następnie poszukiwaniem inwestora i realizacją wspólnie z nim projektów. To firma, która trzy lata temu upadła. Sąd w Krakowie postawił ją w stan upadłości, a postępowanie upadłościowe trwa do dzisiaj. Z informacji jakie uzyskałem w sądzie wynika, że długi tego kierowanego i założonego przez Marka Koźmińskiego podmiotu wynoszą ponad 154 mln zł, a wcześniej część nieruchomości została zlicytowana przez komorników. Ten wielki nieruchomościowy biznes, za który media przez lata chwaliły Marka Koźmińskiego zbankrutował - podkreślił dziennikarz śledczy. Nisztor zwrócił uwagę, że Koźmiński ze stanowiska prezesa Eurostar odszedł w 2014 r. Na jego miejsce został powołany Mirosław B. – To brat Krzysztofa B., znanego byłego piłkarza Hutnika Kraków, czy Wisły Kraków, prywatnie bardzo dobrego kolegi Koźmińskiego. On był bardzo mało rozmowny. Gdy wysłałem mu pytania odpowiedział bardzo zaskakująco. Stwierdził, że jest osobą prywatną, stąd literka B., a nie pełne nazwisko, no i generalnie, że to jego prywatna sprawa jakie interesy robi. Nie odpowiedział niestety jego brat, który będzie zgodnie z prawem ponosił odpowiedzialność za upadłość tej firmy, bo każdy z wierzycieli może mu przecież wytoczyć powództwo po zakończeniu postępowania upadłościowego. Wydaje mi się, że będzie miał poważne problemy. Chociażby Prezydent Miasta Krakowa i Gmina Kraków, które posiadają wierzytelności, wraz z odsetkami, na ponad 6 mln zł, nie odpuszczą. Gdyby odpuścili byłoby to działaniem na szkodę – zaznaczył dziennikarz. Spektakularne bankructwo Nisztor podkreślił, że Koźmiński odpowiedział na 49 pytań przesłanych mu przed publikacją w „Gazecie Polskiej”: – Ne poszedł w ślady Zbigniewa Bońka i odpowiedział szczegółowo na pytania. Gdy zapytałem go o to, jak to możliwe, że serce jego biznesów dokonało tak spektakularnego bankructwa, on stwierdził, że to przez kryzys ekonomiczny, który wówczas nastąpił poważnie uderzył w sektor nieruchomościowy. Stąd problemy z płynnością i brakiem środków na spłatę zaciąganych kredytów. Dziennikarz wskazuje również, że od lat majątkiem Koźmińskiego zarządza jego teść Marek Chmielowiec.– To on od wielu lat zarządza tym rozrastającym się imperium biznesowym Koźmińskiego. To były funkcjonariusz krakowskie bezpieki. Wstąpił do SB w 1977 r. i początkowo służył w wydziale ds. hoteli. To była komórka zajmująca się zakładaniem podsłuchów w krakowskich hotelach, czy pozyskiwaniem tam współpracowników, którzy mogliby informować np. o obcokrajowcach, którzy wynajmują tam pokoje. Po kilku latach Marek Chmielowiec zmienił komórkę, w której służył. Na początku lat 80. zaczął być pracownikiem Wydziału III krakowskiej bezpieki, zajmującej się walką z opozycją antykomunistyczną. Pewnie niewiele więcej mógłbym na ten temat powiedzie, gdyby nie wydarzenia z 3 maja 1986 r. w Krakowie. Tego dnia doszło do bardzo dużego uderzenia aparatu PRL-owskiej bezpieki właśnie w działaczy opozycji antykomunistycznej. Doszło do masowych zatrzymań. Jedną z osób, która uczestniczyła w tej akcji był teść wiceprezesa PZPN – podkreśla dziennikarz. Zarzuty IPN Nisztor w programie „Śledczym Okiem” ujawnił dokumenty, z których wynika, że Chmielowiec wszedł do dwóch mieszkań działaczy opozycji. Do pierwszego o 6:30, drugiego godzinę później. Zatrzymał w sumie czwórkę działaczy opozycji antykomunistycznej. – Wśród nich szefa Solidarności w Nowej Hucie – podkreślił dziennikarz. Za te działania zarzuty postawił mu pion śledczy Instytutu Pamięci Narodowej w Krakowie. Oprócz niego zarzuty usłyszało też 16 innych byłych funkcjonariuszy SB i MO. – W grudniu 2014 r. pion śledczy IPN w Krakowie sporządził akt oskarżenia przeciwko teściowi wiceprezesa PZPN. Sprawa została jednak bardzo szybko umorzona przez sąd z powodu przedawnienia karalności czynów – przyznał dziennikarz. Wojewódzka Komisja Weryfikacyjna w Krakowie, kierowana przez Zbigniewa Fijaka wydała Chmielowcowi negatywną ocenę. To oznaczało negatywną weryfikację, czyli brak możliwości służby w organach III RP - Urzędzie Ochrony Państwa powstałym na zgliszczach SB i policji powstałem w miejsce milicji obywatelskiej. Chmielowiec odwołał się jednak od tej decyzji do Centralnej Komisji Weryfikacyjnej w Warszawie i tam ta decyzja krakowska została uchylona, a Chmielowiec otrzymał pozytywną weryfikację. Dzięki temu lata 90. spędził w krakowskiej delegaturze UOP – podkreślił Nisztor. Perła w imperium Dziennikarz zapowiada także kolejny artykuł o tajemnicach biznesowego imperium Marka Koźmińskiego. - Tym razem pod lupę wziąłem perełkę w imperium biznesowym Koźmińskiego. Marek Koźmiński wraz z rodziną jest dziś współwłaścicielem prestiżowej, zabytkowej kamienicy przy ul. Floriańskiej 6 w Krakowie. To ta kamienica, w której w 2014 r. mieścił się „słynny” nocny klub Cocomo. W kamienicy, której współwłaścicielem jest wiceprezes PZPN działał klub, który przez kilka lat znajdował się pod lupą krakowskich śledczych – zaznaczył Nisztor i przypomina, że klienci padali tam ofiarą oszustwa, płacąc astronomiczne kwoty za drinki. Artykuł Piotra Nisztora o kulisach przejmowania przez wiceprezesa PZPN kamienicy przy ul. Floriańskiej 6 w Krakowie ukaże się w „Gazecie Polskiej”, dostępnej w kioskach od 3 lutego! Źródło: Nisztor TV Paweł Moskwa (1909–1987) – polski poeta, rysownik, dziennikarz i lotnik obserwator w stopniu Polskich Sił Powietrznych w Wielkiej Brytanii. (…) Na przekór niedowiarkom, na przekór wygodnisiom, na pohybel samolubom, na złość czarnowidzom, słabeuszom, naprzeciw pieczeniarzom, kombinatorom, pływakom i odszczepieńcom. Wśród dowodów jest nagranie z poniedziałkowego uderzenia w parking w Charkowie, które według Bellingcat zostało dokonane przy użyciu właśnie bomby kasetowej. Na filmiku widać mieszkańców miasta spacerujących w pobliżu parkingu w chwili, gdy wybuchają kolejne ładunki. Nagranie z piątku, drugiego dnia inwazji, wykonane kamerą samochodową pokazuje bombę kasetową, która spada na drogę w Charkowie. Kierowca auta zawraca pospiesznie, gdy wokół samochodu dochodzi do eksplozji. Jak oceniają specjaliści, bomba została prawdopodobnie zrzucona przez rosyjski system rakietowy Grad. Kilka organizacji pozarządowych badających możliwe zbrodnie wojenne dokonane przez Rosjan, takie jak Amnesty International, skupiło się na ataku na przedszkole w Ochtyrce na zachód od Charkowa, do którego doszło w piątek. Nagranie z drona wykonane po ataku ukazuje wiele miejsc eksplozji oraz martwych lub ciężko rannych ludzi leżących przy wejściu do przedszkola. Amnesty podaje, że w wyniku tego ataku zginęło trzy osoby, w tym dziecko. Dowody z nagrań sugerują, że Rosjanie rozpoczęli ataki rakietowe na Charków mimo ich skutków dla ludności cywilnej - pisze "The Guardian". Jak zauważa gazeta, nie pojawiły się dotąd jednoznaczne dowody na to, że siły rosyjskie używają broni termobarycznej lub bomb kasetowych typu zapalającego, o których wykorzystywanie oskarżano siły rosyjskie w Syrii podczas oblężenia Aleppo. Higgins zauważa, że w odróżnieniu od innych niedawnych światowych konfliktów, takich jak wojna w Syrii, "społeczność wywiadowcza typu open source", która zbiera dowody w postaci nagrań i zdjęć, działa już od pierwszego dnia wojny na Ukrainie. Dzięki współpracy z osobami, które dokumentują konflikt, choćby przy użyciu komórek, niezależni dziennikarze śledczy, tacy jak działacze Bellingcat, mogą szybko opracować dowody, które być może będą potrzebne w przyszłości. "Może nadejść dzień, gdy to wszystko znajdzie się w Międzynarodowym Trybunale Karnym" - powiedział Higgins. Źródło: PAP Смотрите онлайн Piotr Moskwa - Sprawa ochrony wody i obrony.. 8 мин 1 с. Видео от 25 июня 2022 в хорошем качестве, без регистрации в бесплатном видеокаталоге ВКонтакте! 995 — просмотрели. 52 — оценили.
Dziennikarstwo śledcze ma na celu wykrywanie i publiczne ujawnianie zbrodni, korupcji wśród osób pełniących funkcje publiczne, nepotyzmu, nadużyć władzy itp. Ujawnianie tych patologicznych zjawisk zawsze musi się odbywać w imię dobra publicznego oraz uwzględniać z jednej strony zasady wolnej prasy, z drugiej zaś chronić innych przed pochopnym osądem. Ma też zapewniać prawidłowe funkcjonowanie wymiaru sprawiedliwości. Każdemu dziennikarzowi śledczemu musi zatem towarzyszyć świadomość istnienia zasad procesowych obowiązujących organy prowadzące śledztwa. Dyrektywy te powinny pośrednio kształtować śledczą aktywność dziennikarzy, określając pewne obowiązki dla nich. Obserwować chłodnym okiem Każde śledztwo dziennikarskie powinno się cechować obiektywizmem (art. 4 kodeksu postępowania karnego), co oznacza, że dziennikarz musi mieć bezstronny stosunek do osób, o których gromadzi informacje. Badający sprawę winien uwzględniać okoliczności przemawiające zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść określonych osób, przy czym należy podkreślić, iż zasada obiektywizmu wcale nie oznacza indyferentnej postawy dziennikarza wobec moralnej naganności postępowania jakiejś osoby. W wyroku Hlynsdóttir v. Islandia Europejski Trybunał Praw Człowieka stwierdził, że metody i sposoby obiektywnego i zrównoważonego dziennikarstwa mogą się znacznie różnić, w zależności od różnych czynników dotyczących danego środka przekazu. Mając na uwadze, iż dziennikarka w swoim reportażu przedstawiła nie tylko wersję wydarzeń jednej strony, ale również wersję drugiej strony, uznał jednocześnie, że dążyła ona do osiągnięcia równowagi w swoim materiale. Pogląd o podobnej treści Trybunał wyraził w innym judykacie Jersild v. Dania, stwierdzając końcowo, iż art. 10 europejskiej konwencji o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności chroni nie tylko treść poglądów i informacji wyrażanych przez media, ale także formę, w jakiej są one przekazywane. Warto przytoczyć również stanowisko wyrażone w wyroku SA w Poznaniu z 30 kwietnia 2008 r., I ACa 245/08, zgodnie z którym: „Na etapie wykorzystania materiałów prasowych istotne jest przede wszystkim wszechstronne, a nie selektywne przekazanie informacji, przedstawienie wszystkich okoliczności i niedziałanie »pod z góry założoną tezę«, a także rozważenie powagi zarzutu, znaczenia informacji z punktu widzenia usprawiedliwionego zainteresowania społeczeństwa oraz potrzeby (pilności) publikacji". Niewątpliwie dziennikarz musi pamiętać, że zarzut popełnienia nawet najbardziej brutalnego przestępstwa nie przesądza jeszcze o winie oraz że w każdej sprawie są okoliczności obciążające i łagodzące. Język dziennikarza powinien być daleki od wyrażania sympatii wobec stron przygotowywanego materiału. Niestety, często obserwujemy, że relacjonowaniu efektów dziennikarskich śledztw towarzyszą pewne tendencje. Dziennikarze powołują się na wyselekcjonowane informacje, z reguły o charakterze sensacyjnym, będące podstawą kształtowania przekonania odbiorców. Wielokrotnie towarzyszy temu pochopne wyprowadzanie wniosków i formułowanie sądów, zazwyczaj o winie konkretnej osoby. Tymczasem należy dążyć do badania i uwzględniania okoliczności przemawiających zarówno na korzyść, jak i na niekorzyść potencjalnego sprawcy. Informować, nie wyrokować Prowadzący śledztwa dziennikarskie stykają się z zasadą domniemania niewinności (art. 5 § 1 Zgodnie z nią oskarżonego uważa się za niewinnego, dopóki wina jego nie zostanie udowodniona i stwierdzona prawomocnym orzeczeniem sądu. Doniosłość omawianej zasady – sięgającej korzeniami prawa rzymskiego – podkreślają również akty prawa międzynarodowego ( konwencja o ochronie praw człowieka i podstawowych wolności czy Międzynarodowy pakt praw politycznych i obywatelskich) oraz art. 42 ust. 3 Konstytucji RP. Z tak ujętej reguły wynikają dwa nakazy: traktowania oskarżonego jako niewinnego, a zatem odnoszenie się do niego w taki sposób, jakby nie był uznany za winnego, oraz krytycznego nastawienia do wysuniętego przeciw niemu zarzutu. Słusznie ponadto wskazuje się w doktrynie, że zamieszczenie zasady domniemania niewinności w Konstytucji RP powoduje, że oddziaływanie tego przepisu nie ogranicza się do organów procesowych, lecz również obejmuje inne podmioty, w tym osoby fizyczne oraz szeroko rozumiane media. Obowiązywanie tej dyrektywy w śledztwie dziennikarskim zależy od tego, czy prowadzone jest ono przed wszczęciem postępowania przygotowawczego czy też równolegle z tym postępowaniem. W pierwszym przypadku publikacja taka może zawierać wszystkie informacje o okolicznościach popełnionego czynu oraz nazwiska i dane osób, które dziennikarze uznali za sprawców. Zasada domniemania niewinności tutaj nie funkcjonuje, ponieważ nie ma podejrzanego w rozumieniu kodeksu postępowania karnego (art. 71 § 1). Dyrektywa ta obowiązuje bowiem w postępowaniu przygotowawczym od momentu skierowania ścigania karnego przeciwko określonej osobie o oznaczony czyn. Granice śledztwa dziennikarskiego wyznacza tutaj odpowiedzialność dziennikarza na podstawie art. 212 (pomówienie) oraz art. 23 i 24 kodeksu cywilnego (ochrona dóbr osobistych). Bywa również, że śledztwo dziennikarskie prowadzone jest równolegle z postępowaniem przygotowawczym. Wówczas powstaje obowiązek respektowania przez dziennikarza w pełni zasady domniemania niewinności. Wskazany zakaz ma zastosowanie nawet w sprawie, do której ujawnienia przyczynił się sam dziennikarz, a także odnosi się do wszystkich osób, przeciwko którym toczy się postępowanie karne, bez względu na ich status, a więc także osób publicznych. Prasa nie może przekraczać określonych granic, w szczególności ochrony prawa do prywatności osób oskarżonych w postępowaniu karnym oraz domniemania niewinności (wyrok ETPCz w sprawie Axel Springer SE i RTL Television GmbH v. Niemcy). Podejrzany (oskarżony) powinien bowiem być traktowany przez wszystkich, tym samym również przez dziennikarzy, jako osoba niewinna, dopóki prowadzone przeciwko niemu postępowanie nie zostanie prawomocnie ukończone. Warto przy tym pamiętać, że nawet przyznanie się do winy przez oskarżonego samo w sobie nie znosi ochrony domniemania niewinności. Sąd Najwyższy w swoich orzeczeniach wskazuje, że dużego znaczenia nabiera obowiązek dziennikarza wyraźnego oddzielenia opisu faktów, zdarzeń od ocen i komentarzy (wyroki z 2 kwietnia 2004 r., III CK 463/02; z 12 stycznia 2006 r., II CSK 319/05). Obowiązującą zasadę domniemania niewinności wzmacnia regulacja art. 13 ust. 2 prawa prasowego. Przepis ten statuuje zakaz publikacji danych osobowych i wizerunku osób, przeciwko którym jest prowadzone postępowanie karne. Publikacja może nastąpić dopiero po uzyskaniu zgody tych osób albo po zezwoleniu na to wydanym przez właściwego prokuratora lub sąd z uwzględnieniem interesu społecznego. Dążyć tylko do prawdy Fundamentem każdego śledztwa dziennikarskiego powinna być prawda. Wszelkie ustalenia dziennikarza muszą być na niej oparte, a jego nadrzędnym celem ma być dążenie do jej osiągnięcia. W procesie karnym zasada ta również zajmuje centralne miejsce i jest określana najczęściej mianem zasady prawdy materialnej (obiektywnej). Wspomniana zasada to dyrektywa, w myśl której podstawę wszystkich rozstrzygnięć powinny stanowić ustalenia faktyczne zgodne z rzeczywistością (art. 2 § 2 Jest ona realizowana ustawowo dopuszczalnymi środkami, a granice jej poznania wytyczają zasady humanizmu, demokratyzmu i praworządności. Wydaje się oczywiste, że w takich samych granicach powinni działać dziennikarze prowadzący własne śledztwa. Obowiązek dążenia do prawdy został nałożony na dziennikarzy w art. 6 ust. 1 pr. pras., w którym zobowiązano prasę do prawdziwego przedstawiania omawianych zjawisk. Sprzeniewierzenie się idei proklamowanej w tym przepisie nastąpi poprzez manipulację faktami, przesadę, koloryzowanie, wyrywanie z kontekstu, mieszanie ustaleń z założeniami itp. Jest przy tym oczywiste, że dziennikarz nie zawsze jest w stanie dotrzeć do prawdy, chociażby dlatego, że nie ma uprawnień podobnych do tych, które ma sędzia lub prokurator, np. nie wezwie świadka na przesłuchanie i odebranie od niego depozycji procesowych pod rygorem odpowiedzialności karnej za ich fałszywy charakter. W wyroku z 28 września 2000 r. SN zauważył: „Nie można przyjąć domniemania, że wszyscy, do których dziennikarz zwraca się o wyjaśnienie kwestii, jakie nasuwają się w sprawie, którą chce poruszyć na łamach prasy, informują go w sposób zgodny z prawdą. Nie zawsze będzie to świadome wprowadzenie w błąd. Nieraz może to być wynikiem niepełnej znajomości stanu rzeczy, przy nieświadomości znaczenia, jaką będzie miało wykorzystanie informacji przez dziennikarza. Świadomość tę ma dziennikarz, gdyż on bierze odpowiedzialność za to, co przenosi na strony gazety, i dlatego, gdy nie zasięga informacji będącej autorytetem w danej sprawie, albo podmiotem niezainteresowanym, powinien sprawdzić prawdziwość uzyskanych informacji. (...) Samo przekonanie dziennikarza o prawdziwości publikowanej informacji nie spełnia wymagań stawianych w dyspozycji art. 12 ust. 1 pkt 1 pr. pras.". Działania jego winna bowiem cechować staranność (a zatem pilność, wytrwałość, wnikliwość, sumienność, dokładność, dociekliwość w poszukiwaniu prawdy, dbanie o szczegóły, upewnienie się co do zgodności informacji z innymi znanymi faktami itp.) oraz rzetelność (czyli odpowiedzialność, rozwaga, krytycyzm, uczciwość, solidność, obiektywizm, niedziałanie pod z góry założoną tezę, odpowiedzialność za słowo itp.) na każdym etapie zmierzającym do publikacji materiału. Opisywany wzorzec postawy dziennikarskiej dotyczy wszystkich elementów materiału prasowego, także tytułu. Dziennikarstwo śledcze jest faktem, a jego właściwe wykonywanie przyczynia się do likwidacji wielu groźnych patologii w życiu publicznym. Co więcej, prowadzenie tego rodzaju dziennikarstwa dowodzi słabości państwowego aparatu przeznaczonego do walki z przestępczością. Dziennikarze powinni jednak być świadomi, że w swojej aktywności zawodowej nie poruszają się w niczym nieograniczonej przestrzeni prawnej, wręcz przeciwnie – istnieją ramy prawne, a wśród nich zasady procesowe, których nie wolno przekraczać. ? Autor jest doktorem, prokuratorem Prokuratury Regionalnej w Krakowie del. do Krajowej Szkoły Sądownictwa i Prokuratury

Leszek Szymowski - dziennikarz śledczy nSorpetodsdam6gz1297010hgg82h0mh410 30aouu418g5.h16u9il8ti14 · Agent Morawiecki Dzisiejszy premier był dwukrotnie

Tajemnicze zgony polskich polityków Data utworzenia: 10 maja 2014, 14:34. Niewyjaśnione wypadki, upozorowane samobójstwa, nieznani sprawcy. Oto polscy politycy i ich współpracownicy, którzy na tamten świat przenieśli się nagle i w wyjątkowo tajemniczych okolicznościach. Zobacz kim byli! Marek Papała zabójstwo. Foto: PAP /21 PAP Zabójstwo Marka Papały to jedna z najbardziej tajemniczych zbrodni w historii współczesnej Polski /21 PAP Marek Papała – komendant główny policji – zamordowany r. /21 Piotr Molęcki / Andrzej Lepper - szef Samoobrony, poseł, wicemarszałek, wicepremier i minister rolnictwa w rządzie Marcinkiewicza i Znaleziony martwy w biurze Samoobrony 5 sierpnia 2011r. Od 1-go dnia, zanim zrobiono sekcję zwłok przyjęto wersję samobójstwa przez powieszenie bez udziału osób trzecich /21 Wojtek Grzedzinski / Róża Żarska – adwokatka Leppera – „zmarła” w lipcu 2011 r. w Moskwie /21 / BRAK Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych /21 / BRAK Jarosław Ziętara – dziennikarz śledczy, badał afery gospodarcze, wytropił aferę w PKS Śrem. Zamordowany 1 września 1992. Dopuszczono się na szczeblu kierownictwa MSW i UOP zacierania śladów prowadzących do służb specjalnych /21 BRAK Michał Falzmann – kontroler NIK-u, badający sprawę FOZZ – umiera „na serce” /21 Ireneusz Radkiewicz / PAP Walerian Pańko – rezes NIK i szef Felzmanna – ginie wkrótce po nim w tajemniczym wypadku samochodowym r. /21 UWAGA / BRAK Tajemnicze zgony nie omijają polityków /21 UWAGA / BRAK Niektórzy z nich kończą zamordowani w okolicznościach, których pewnie już nigdy nie uda się wyjaśnić. Komuś na tym zależy? /21 PAP Piotr Jaroszewicz – premier PRL – zamordowany r. wraz z żoną /21 Roman Koszowski / PAP Ireneusz Sekuła – poseł na Sejm – samobójstwo, 3-krotnie strzelił sobie w brzuch r /21 East News Jacek Dębski – polityk, były minister sportu – zamordowany r. /21 PAP Marek Karp – był założycielem Ośrodka Studiów Wschodnich, który zajmował się analizami sytuacji politycznej i ekonomicznej w krajach byłego bloku sowieckiego. „Oni za mną chodzą, śledzą mnie nawet tutaj, w szpitalu, ja stąd nie wyjdę żywy, za dużo wiem o wszystkim” – mówił do swojego przyjaciela na kilka dni przed śmiercią. Dyrektor Ośrodka Studiów Wschodnich leczył się z urazów po wypadku samochodowym, który wydarzył się 28 sierpnia 2004 r. w pobliżu Białej Podlaskiej. Trafił do szpitala, gdzie według oficjalnej wersji „zmarł z powodu powikłań powypadkowych”. Prokuratura sprawę umorzyła, lecz prawdziwe okoliczności wypadku nie zostały wyjaśnione do dziś. Przed śmiercią badał sprawę przejmowania polskiego sektora energetycznego przez rosyjskie spółki kontrolowane przez KGB i GRU. Podobno była to zaplanowana i zrealizowana w najdrobniejszych szczegółach egzekucja, dokonana dla zabezpieczenia paliwowych i energetycznych interesów rosyjskich służb specjalnych /21 Tomasz Griessgraber / Edytor Daniel Podrzycki – kandydat na prezydenta w 2005 r. Zmarł podczas kampanii wyborczej w wyniku obrażeń odniesionych w wypadku drogowym. W latach 90. współpracował z gen. Tadeuszem Wileckim i Andrzejem Lepperem. W 1997 wraz z A. Lepperem, W. Bojarskim i W. Michałowskim podpisał zawiadomienie do prokuratury w związku z nadużyciami podczas podpisywania kontraktu na budowę rurociągu Jamalskiego /21 BRAK Prof. Stefan Grocholewski - ekspert od odczytywania nośników cyfrowych, wykrył manipulacje w nagraniach cz. skrzynek z CASY. "Zmarł" /21 PAP Dariusz Ratajczak – dr historii, autor tematów niebezpiecznych, zbioru esejów historyczno-politycznych skazany za kłamstwo oświęcimskie. 11 czerwca 2010 znaleziono jego zwłoki w zaparkowanym samochodzie pod Centrum Handlowym Karolinka w Opolu, w którym mogły przeleżeć wg śledczych kilka dni, sekcja zwłok wykazała, że zmarł w wyniku zatrucia alkoholem /21 BRAK Eugeniusz Wróbel – wykładowca na Politechnice Śląskiej, specjalista od komputerowych systemów sterowania samolotem, podawał w wątpliwość, że wrak na Siewiernym to Tu-154 o nr. 101. Pocięty piłą mechaniczną r. przez swego syna, który zdołał zabić i pociąć swego ojca, usunąć ślady krwi, zawieźć pocięte zwłoki do jeziora, wrócić i zapomnieć o wszystkim. Złego stanu swego „chorego psychicznie” syna przez ponad 20 lat nie zauważyła matka, która jest psychiatrą /21 Fakt_redakcja_zrodlo Remigiusz Muś był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. To on słyszał rozmowę wieży kontroli lotów lotniska Siewiernyj z załogą Tu-154m tuż przed tym, jak samolot się rozbił. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że chorąży popełnił samobójstwo w piwnicy swego domu w Piasecznie. Co ciekawe – według portalu Muś następnego dnia rano był umówiony z nieznaną osobą. – Byłem z nim umówiony na niedzielę. Rano dowiedziałem się, że nie żyje – powiedział portalowi anonimowo mężczyzna. Muś powiesił się w październiku 2012 roku /21 Damian Burzykowski / Remigiusz Muś był jednym z najważniejszych świadków w śledztwie dotyczącym katastrofy smoleńskiej. To on słyszał rozmowę wieży kontroli lotów lotniska Siewiernyj z załogą Tu-154m tuż przed tym, jak samolot się rozbił. Według śledczych wszystko wskazuje na to, że chorąży popełnił samobójstwo w piwnicy swego domu w Piasecznie. Co ciekawe – według portalu Muś następnego dnia rano był umówiony z nieznaną osobą. – Byłem z nim umówiony na niedzielę. Rano dowiedziałem się, że nie żyje – powiedział portalowi anonimowo mężczyzna. Muś powiesił się w październiku 2012 roku /21 Piotr Gesicki / Wiesław Podgórski – był doradcą A. Leppera, gdy ten by ministrem rolnictwa, znaleziony martwy w biurze Samoobrony pod koniec czerwca 2011 r. Jako przyczynę śmierci podano samobójstwo Masz ciekawy temat? Napisz do nas list! Chcesz, żebyśmy opisali Twoją historię albo zajęli się jakimś problemem? Masz ciekawy temat? Napisz do nas! Listy od czytelników już wielokrotnie nas zainspirowały, a na ich podstawie powstały liczne teksty. Wiele listów publikujemy w całości. Wszystkie historie znajdziecie tutaj. Napisz list do redakcji: List do redakcji Podziel się tym artykułem:
.
  • zhvt84z1ld.pages.dev/828
  • zhvt84z1ld.pages.dev/461
  • zhvt84z1ld.pages.dev/725
  • zhvt84z1ld.pages.dev/829
  • zhvt84z1ld.pages.dev/53
  • zhvt84z1ld.pages.dev/263
  • zhvt84z1ld.pages.dev/77
  • zhvt84z1ld.pages.dev/433
  • zhvt84z1ld.pages.dev/856
  • zhvt84z1ld.pages.dev/310
  • zhvt84z1ld.pages.dev/515
  • zhvt84z1ld.pages.dev/179
  • zhvt84z1ld.pages.dev/358
  • zhvt84z1ld.pages.dev/593
  • zhvt84z1ld.pages.dev/776
  • piotr moskwa dziennikarz śledczy